Weszła i stanęła na środku, było widać że jest nowa. Gdy spojrzała w dół cała podłoga była w błocie. Uniosła łapę i jak myślała to ona przyniosła je, najpewniej z portu... Zaczęła rozsmarowywać ziemie jednak podłoga wyglądał coraz gorzej. Zdezorientowana podeszła do baru, wgramoliła się na krzesło, które ugięło się pod jej ciężarem. Zaskrzypło, Draconem wkurzona zeszła bojąc się zrobić większego bałaganu. Usiadła jak pies, ale była tak wysoka , że osoba zza lady uznałaby że siedzi na krzesełku.
-Czy jest tu ktoś?- Zapytała lecz odpowiedziała jej cisza- Oczywiście to jest moje szczęście, trafiłam na świrusa w porcie i teraz,nie mogę napić się niczego głębszego a zaraz zwariuje.