- Nie wiem dokładnie, coś mi mówi, że mam to zrobić, więc robię. Ogółem, to 'przyprzeć ciebie do muru' czy coś takiego. Wiesz, zero koncentracji itp. A jako człowiek zero szans z tym co szukam, więc będziesz musiała szybko działaś, skupić się i zrobić z siebie smoczunie. A jak nie znajdziemy tego czegoś, to zwołam... watahę? Na pewno żyją tu jakieś wilki, które na widok obcych na swoim terenie się wkurzą. Czyli, podsumowując, rzucam cię psom na pożarcie, ale spokojnie, będę obok. Oczywiście, nie będę ci pomagał, sama sobie będziesz musiała poradzić... i no, smoczunia, będzie dobrze. Jak nauczysz się w takiej sytuacji wywołać szybką przemianę to potem powinnaś kontrolować to. A jak kiedyś zdarzy ci się przypadkowo zmienić w gadzinkę, to powinnaś szybko z powrotem być człowiekiem. No dobra, nagadałem się dość, skaczesz czy mam cię przenieść? - uśmiechał się szeroko, jakby kompletnie mu odbiło. Spojrzał na wodę i czekał na odpowiedź Zuzm. To 'nie będę ci pomagał' oczywiście nie było na serio, gdyby... sytuacja była tragiczna to wiadomo, będzie ratował, w końcu on ją tu ciągnie... no chyba, że ona teraz zwieje, choć nie powinna, sama chciała by on ją 'uczył', choć zapewniał, iż się do tego nie nadaje. A teraz wyszło, że jego metody są dość... dziwne.