- oj coś to bardzo skróciłaś - uniosła brwi, ale zaraz potem odpowiedziała na pytanie Ev. - ja? Mnie matka ukryła w szafie... Uciekłam jako tygrys, rozumiesz? Mnie też pomógł wiatr, sprowadził mnie do domu czarownicy zmiennokształta, która mnie odmieniała i się mną opiekowała. Zostałam miejscową uzdrowicielką. Ale jak ty przeżyłaś... - głos jej się załamał. Mimo iż nauczyła już się jak powstrzymywać łzy i okazywać tylko radość, mówiła teraz o odwiecznym jej strachu - że nie zdąży kogoś uratować, że się spóźni, że tego kogoś już nie będzie... - ...tragedię? Ja cię szukałam, chciałam byśmy razem ocalały... - po raz pierwszy od baaardzo dawna Sue rozpłakała się. Praca uzdrowicielki dawała jej radość ratowania ludzi, a teraz takie wspomnienia przywołane. To było dla niej za dużo. Amigo natychmiast zaczął się do niej przytulać, patrzeć pytającym wzrokiem.