Sala numer 3

[Leith]

- Zuzm daje zwierzaki - westchnął.
- Deadly nic Ci nie zrobiła, nie warcz na nią - mruknął.

[Zuzm]

-Niestety chwilowo mam naprawę dużo do załatwienia, więc niedługo będziesz mogła go mieć. -Wyciągnęła coś z apteczki i polała tym rany Leitha, które zaczęły delikatnie syczeć. -Tak to może cię naprawdę piec

[Leith]

Zignorował ból i patrzył w niebo bez żadnej reakcji. Westchnął ciężko i obserwował chmury wlekące się po niebie.

[Zuzm]

-I jak się czujesz? -Wyjęła szmatkę i delikatnie przecierała jego ciało. Jedną rękę podłożyła mu pod szyję

[Mardi]

Zaczęła niebezpiecznie zbliżała się do chłopaka. Okrążyła go warcząc.
 

[Leith]

- Normalnie - odpowiedział i ziewnął. Deadly trąciła chłopaka w głowę nosem i przyglądała się mu.

[Zuzm]

Zaśmiała się i położyła głowę na jego piersi
-Ty zawsze jesteś taki spokojny -Powiedziała rozbawiona -Teraz byłeś bliski nieuleczalnemu sparaliżowaniu i nic cię to nie obchodzi -Spojrzała na lisa -Salomon! -Wąż złapał lisa w paszczę i delikatnie przeniósł w okolice zbiegowiska towarzyszy.

[Mardi]

Lis zaatakował stworka chłopaka nie zauważając dwóch postaci.

[Leith]

- Bo nie ma się czym przejmować - odparł i pogłaskał Zu po głowie. Deadly podeszła do wielkiego węża i przyglądała się mu co ma w paszczy.

[Zuzm]

-Nie atakuj Deadly! nic ci nie zrobiła -Powiedziała podirytowana do lisa kiedy zaatakował nietoperza

[Mardi]

Lis z powrotem zamieni się w dziewczynę. Odparła:
-Heeej  .

[Leith]

Deadly uniosła się nerwowo w powietrze. Leith obserwował co robi. Jeżeli ta lisica cokolwiek złego zrobi Deadly, to popamięta go na wieki. Mruknął coś pod nosem i spojrzał agresywnym spojrzeniem na rudzielca.
- Zmienny charakter? - mruknął sam do siebie.

[Zuzm]

-Możecie być chwile cicho? -Wyciągnęła aplikator z apteczki i powolnie polewała każda ranę kilkoma kroplami. -Nie może dotknąć zdrowej skóry. Bo zrobi dziurę.

[Mardi]

- A tak w ogóle jakby coś to ten rudzielec to jest Mardi.-Uśmiechnęła się szyderczo.

[Leith]

,,Czyta w myślach?'' pomyślał i znów spojrzał w niebo.